Teatr PINOKIO w Łodzi
ul. Kopernika 16, 90-503 Łódź
Biuro Promocji i Upowszechniania Teatru: 42 636 66 90

czwartek, 6 czerwca 2013

TEATRALNA KARUZELA: DZIEŃ 5



TEATRALNY PLAC ZABAW JANA DORMANA / INSTYTUT TEATRALNY IM. ZBIGNIEWA RASZEWSKIEGO / DRAMATURGIA: JUSTYNA LIPKO-KONIECZNA / REŻYSERIA: JUSTYNA SOBCZYK


Katarzyna Skręt
A PAŃSTWO NIE CHCĄ URATOWAĆ ŚWIATA?

Żeby wejść na tajemniczy, ukryty za drzwiami plac zabaw, najpierw trzeba otrzymać bilet. Do wyboru: niebieski albo żółty. Wystarczy przejść po jednej ze ścieżek, przeczołgać się pod wielkim drewnianym koniem i droga do zabawy staje przed nami otworem. Teatralny Plac Zabaw Jana Dormana wciąga w wir wyliczanek i podwórkowych zabaw tak intensywnie, że granica pomiędzy dzieckiem a dorosłym zaciera się niemal całkowicie.

Zanim rozpocznie się właściwa część spektaklu, dzieci gromadzą się pod wejściem do sali gimnastycznej. Siadają na posadzce i dostają bilety wstępu: jedna grupa niebieskie, druga – żółte. Kartki, które otrzymały po chwili stają się papierowymi czapkami używanymi przez malarzy pokojowych. Bez nich spektakl nie miałby sensu. Na podłodze rozłożone są równolegle do siebie dwie szarfy w opowiadających grupom kolorach. Prowadzą one na scenę, ale najpierw trzeba przejść pod drewnianym koniem. Po dwóch stronach sali ułożone zostały niebieskie i żółte poduszki. Kiedy widzowie spokojnie zasiądą, zaczyna się prawdziwa zabawa.

Jest tutaj i Hamlet, i Kaczka, i Zegar, ale także potężny Admirał oraz sam Jan Dorman. Aktorzy bawią się formą oraz tekstem. Wyliczanki z podwórkowych lat wracają w mgnieniu oka, przeplatając się z metateatralnymi chwytami (powtórzenie sceny teatru w teatrze z Hamleta). Piosenki z akompaniamentem na żywo (bęben, akordeon) podtrzymują niezwykłe tempo spektaklu oraz podkreślają jego rytmiczność.

Scenografia, niezwykle spójna i mobilna, pozwalała aktorom na pokazanie swoich fizycznych predyspozycji. W ciągłym ruchu – na karuzeli, na koniku, z kaczką w rękach – dokonywali zmian w tekście i w formie, jak w kalejdoskopie. Na sam koniec spotykamy Jana Dormana – człowieka, z którego powodu zaistniał ten cały ambaras. Marionetka animowana z góry, siedziała na koniu i odpowiadała na pytania dzieci.  

Każdy z widzów mógł wyznać swoje najskrytsze marzenie. A przejście drugi raz pod koniem dawało szansę na jego spełnienie. Teatralny Plac… to powrót do magicznych lat dzieciństwa, kiedy mogliśmy zamieniać się w najprzeróżniejsze zwierzęta, a wojnę można było odwołać, kiedy uwolniło się z pułapki serce prowokatora. Jedna z aktorek zadała nam pytanie – nam „dorosłym” nie biorącym udziału we wspólnych zabawach – czy chcemy uratować świat? Pytanie fundamentalne i jednocześnie rozbrajające. Bo uratować świat można jedynie działając, a nie siedząc wygodnie na poduszce. Plac zabaw to metafora świata, w którym rozwiązanie każdej zabawy zależy od nas. 








NUSIA I WILKI / OPOLSKI TEATR LALKI I AKTORA / AUTOR: PIJA LINDENBAUM / SCENARIUSZ I REŻYSERIA: ROBERT JAROSZ

Patrycja Terciak
„ŁKAŁA, ŁKAŁA, ALE NIE PŁAKAŁA”

Świat dziecięcej wyobraźni nie zawiera się w żadnych ramach. Drzewa w lesie mogą być konstrukcjami drabinek do wspinania; sosnowa szyszka może być plątaniną kolorowych gąbczastych rurek a wilki mogą zaprzyjaźnić się z przedszkolakami, bo wcale nie są straszne.

Nusia i wilki – tekst wyróżniany prestiżowymi nagrodami – to opowieść o przezwyciężaniu dziecięcych lęków. W spektaklu Opolskiego Teatru Lalki i Aktora, jego edukacyjny wymiar nienachalnie wyłania się spod intrygującej oprawy scenograficznej i muzycznej. Przestrzeń, w którą wpisano czwórkę aktorów wraz z muzykiem, jawi się małym odbiorcom jako świat fantastyczny. Przedszkolna wycieczka na drugą stronę miedzy pełna jest szalonych przygód – chłopcy przeskakują przez wielką przepaść (co w planie lalkowym rozwiązano poprzez podpięcie lalek do rozciągniętych przez scenę oraz widownię linek), w kreowanym świecie pojawia się piesek (momentu jego przybycia dzieci nie zauważają, co wzbudza w nich nie lada zaskoczenie), znad sceny spadają kolorowe jesienne liście. Przygody te są szalone (i niebezpieczne) jedynie z perspektywy małej Nusi, która boi się powtarzać zachowania kolegów z grupy – na przykład głaskać psa. W dalszej części opowieści, Nusia przejawia ogromne pokłady odwagi – gubi się w lesie, a mimo tego nie płacze, tylko odnajduje się w tym nieco wyolbrzmionym, przerysowanym krajobrazie.

Leśną atmosferę idealnie oddaje towarzysząca działaniom muzyka. Jej ilustracyjny charakter tworzy aurę tajemniczości – mroczna głębina lasu rozchodzi się w przestrzeni sali wraz z samplowanym dźwiękiem. Różne jego modyfikacje są szumiącymi koronami drzew, gotowaną zupą albo wewnętrznymi odgłosami zamieszkujących las wilków. Pozorne niebezpieczeństwo leśnych otchłani, łagodzi forma, jaką zaproponowała scenografka – Marika Wojciechowska.

Las, który wzbudza w dzieciach strach, jest tutaj pełen gąbczastej materii oraz różnych kolorów. Choć w jego centrum znajduje się wzgórze przypominające powierzchnię odległej planety, a z jego gejzerów wydobywa się para, w ogóle nie przeraża. Dziecięca widownia razem z bohaterką i jej tytułowymi kompanami przyswaja poprzez formę, a także szereg aktywizujących ich zabaw, to co potencjalnie „inne” – będące źródłem strachu.

Dopełnieniem wizualnej strony Nusi i wilków są kostiumy oraz lalki. Trzech aktorów kreuje kilka postaci – są kolegami Nusi, wychowawcami z przedszkola oraz wilkami. Mają na sobie ubrania podobne krojem i utrzymane w zbliżonej kolorystyce. Różnicują ich nakrycia głowy – są znamienne dla postaci, jakie w danym momencie odgrywają (na przykład jako wilki – czapki z wilczymi pyskami). Główna bohaterka – jej wizualna reprezentacja – sprawia wrażenie równie gąbczastej materii, jak otaczająca ją rzeczywistość. Nusia ma nieco pluszowe rudowe włosy, zdaje się, mięciutką sukienkę z funkcjonalną kieszenią, w której może chować lalkę.

Lalki wykorzystane w spektaklu także stanowią pluszowe formy – spójne z pozostałymi elementami scenografii. Nie są one jednak pełnymi reprezentacjami postaci z planu żywego, mimo że wizualnie nieco je przypominają i w scenach planu lalkowego, to im nadane jest prawo wypowiedzi. Jednak częste ich porzucanie, czy całkowita z nich rezygnacja, przemawia za tym, że należy je czytać bardziej jako lalki-zabawki postaci tekstu Lindenbaum.

Powodzenie przedsięwzięcia (lub jego brak) najlepiej oddają zachowania dzieci zgormadzonych na widowni. Te dały się zawłaszczyć rozegranej na scenie iluzji; piosenkę Nusi śpiewały jeszcze po wyjściu ze spektaklu, być może nieświadomie zagrzewając się jej słowami do walki ze strachami swojego świata.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz